W pierwszych dniach stycznia 2025 roku, Mazda zaprezentowała elektryczną wersję znanej i lubianej na Starym Kontynencie „szóstki”. Model 6e podąża za wszystkimi aktualnymi trendami w europejskiej motoryzacji, a więc ma całkiem duże akumulatory i spore zasięgi. To radykalna zmiana filozofii marki w tym zakresie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę również całkowicie zelektryfikowany model MX-30.
Prezentacja modelu MX-30 w 2020 roku wywołała duże zamieszanie. Japoński elektryk wyróżniał się nie tylko ciekawymi rozwiązaniami (jak choćby drzwi tylne otwierane „pod wiatr” oraz brak słupka B), ale także – a może przede wszystkim – bardzo małym, jak na te gabaryty pojazdu, akumulatorem trakcyjnym.
Inżynierowie Mazdy zaaplikowali do MX-30 baterię o pojemności zaledwie 35,5 kWh. Taka ilość energii miała wystarczyć na około 200 kilometrów, w praktyce użytkownicy raportowali zasięgi rzędu 130 km w trasie oraz 180 km w mieście. Czyli – bez rewelacji.
Według przedstawicieli Mazdy, taka wielkość akumulatora trakcyjnego była precyzyjnie dobrana pod dzienne potrzeby mieszkańca Starego Kontynentu. Fakt, statystyczny Europejczyk każdego dnia pokonuje około 30-50 kilometrów, jednak chyba wszyscy wolą mieć w garażu auto, które raz na czas, pozwoli pojechać im na drugi koniec kontynentu.
Obywatele Unii Europejskiej nie podchwycili idei Mazdy i sprzedaż modelu MX-30 szorowała po dnie, ale dzięki elektrycznej „szóstce” japoński producent może liczyć na potężne odbicie, tyle tylko, że już zupełnie w innym formacie.
Mazda6e: statystycznie dobry elektryk, bez udziwnień
Model 6e skonstruowany został już według tradycyjnych kanonów, obowiązujących obecnie w elektromobilności. A więc do dużego nadwozia wkładamy duży akumulator w efekcie czego otrzymujemy auto wygodne, pojemne i pozwalające podróżować na całkiem sporych dystansach.
Bez dwóch zdań nowa Mazda jest duża. Pięciodrzwiowe nadwozie typu hatchback ma długość 4921 mm, szerokość 1890 mm oraz wysokość 1491 mm. Rozstaw osi rzędu 2,89 m zwiastuje całkiem pojemne wnętrze, w którym podróżować będzie mogło 5 osób.
W kwestii akumulatora Mazda nie pozostawia żadnych złudzeń. Model 6e włącza się do wyścigu o portfele obywateli całego świata, dlatego też klienci będą mogli wybierać pomiędzy dwoma pojemnościami: 69 lub 80 kWh.
Obie wersje napędzane są na tylne koła, tym samym silnikiem, choć dla odmiany z większą baterią jest on nieco słabszy. Podstawowa 6e dysponuje motorem o mocy 258 koni mechanicznych, specyfikacja Long Range ma mniej o 13 koni mechanicznych.
Teoretyczne zasięgi? Według wyników z testów WLTP Mazda 6e z mniejszą baterią przejedzie do 479 kilometrów w trybie mieszanym. Auta z pojemniejszym akumulatorem pokonają 552 kilometry.
Mazda6e: osiągi i ładowanie
Nieco zaskakujące informacje można wyczytać w dziale poświęconym ładowaniu baterii litowo-jonowych. Jeśli myślicie, że obie odmiany można ładować z tą samą mocą prądu stałego, to jesteście w błędzie.
Jeśli kupicie Mazdę 6e w akumulatorem o pojemności 69 kWh, wtedy na szybkich ładowarkach prądu stałego będziecie mogli wyciągnąć do 200 kW. Dla tej mocy uzupełnienie energii w zakresie od 10 do 80 procent pojemności zajmie około 22 minuty, czyli całkiem szybko.
Co w przypadku większej baterii? Tu możecie nieco zdziwieni, ale dla tej wersji producent przewidział maksymalną moc ładowania prądem stałym na poziomie… 95 kW. Ładowanie w tym samym zakresie co mniejszej baterii będzie trwało 45 minut, więc jest to raczej wynik z kategorii tych słabszych.
Taki ruch Mazdy mogę wytłumaczyć tylko i wyłącznie chęcią oszczędzania baterii w trakcie ładowania, tak by duża pojemność utrzymała się w długim okresie czasu. Innego powodu na razie nie znam.
W obu przypadkach pokładowa trójfazowa ładowarka prądu zmiennego ma moc 11 kW, co pozwoli odtworzyć zapas energii w akumulatorze w ciągu około 10 godzin.
Jeżeli chodzi o parametry trakcyjne, to one są albo zbliżone, albo takie same. Prędkość maksymalna dla obu odmian została ograniczona do 175 km/h. Sprint do setki zajmuje 7,6 lub 7,8 sekundy, w tym drugim przypadku dotyczy to wersji Long Range.
Mazda6e: sztuka japońskiego rzemiosła
Mazda od zawsze ceniona była za jakość i wyrafinowanie stylistyczne. Nie inaczej jest w przypadku modelu 6e, który nawiązuje do dobrych tradycji marki. Sam producent podkreśla, że wnętrze stworzono według przepisów najlepszych japońskich rzemieślników i akurat w ten slogan, jestem skłonny uwierzyć. Kabina jest minimalistyczna niczym skandynawski dom, ale zaskakująco pełna detali, stwarzających świetny nastrój, niczym w klasie premium.
Wyświetlacz przed kierowcą ma przekątną 10,2-cali, ten centralny jest aż o 4 cale większy. Przepływ informacji na linii pasażerowie-samochód jest zatem więcej niż wystarczający, a jeśli dołożymy do tego wyświetlacz przezierny, który w odległości około 7,5 metrów przed kierowcą tworzy obraz odpowiadający ekranowi o przekątnej aż 50 cali, to okaże się że z odczytaniem wiadomości nie będzie najmniejszego problemu.
Oczywiście na potrzeby europejskich regulacji, nowa Mazda 6e zostanie wyposażona we wszystkie wymagane przepisami systemy asystujące kierowcę, a nawet więcej. Zatem na pokładzie znajdemy wiele kamer, radarów, czujników, wliczając w to nawet ten, który powiadomi nas o tym, że w kabinie pozostało dziecko bez opieki.
Premiera modelu 6e miała miejsce podczas styczniowego salonu samochodowego w Brukseli. W salonach europejskich dealerów, nowy elektryk Mazdy pojawi się latem bieżącego roku.