Hybrydy plug-in, do tej pory niezbyt lubiane przez producentów, a także kierowców, zaczynają odgrywać coraz ważniejszą rolę w procesie transformacji do zeroemisyjnego transportu. Za sprawą powiększających się zasięgów elektrycznych, plug-iny z racji niższych emisji CO2 mogą okazać się dobrą alternatywą dla konwencjonalnych napędów. Chińska marka Fulwin, wchodząca w skład koncernu Cherry, zaprezentowała model T10, który w trybie elektrycznym może przejechać ponad 200 kilometrów.
Rynkowa kariera SUVa marki Fulwin rozpoczęła się od wpisu do księgi rekordów Guinessa. Model T10 znalazł się tam dlatego, że w kategorii samochodów seryjnych o mieszanym napędzie (spalinowo-elektrycznym) wykazał się największym zasięgiem. Mimo sporych rozmiarów (długość 4850 mm), przy zatankowanym do pełna zbiorniku paliwa oraz akumulatorze naładowanym do 100 procent, w lipcu bieżącego roku Fulwin przejechał 2170 kilometrów. Wynik ten został osiągnięty w otwartym ruchu, wyłącznie z przystankami wynikającymi z potrzeb załogi.
Jeśli uwzględnimy pojemność zbiornika paliwa (70 litrów) okaże się, że średnie zużycie paliwa na tym dystansie nie przekroczyło… 3,3 litrów na 100 km. Przy masie własnej na poziomie 2 ton taki wynik można uznać za wręcz rewelacyjny.
Fulwin T10: ponad 200 kilometrów w prądzie
Układ napędowy nowego Fulwina (w Chinach występuje również jako Fengyun) składa się ze spalinowej półtoralitrówki generującej 151 koni mechanicznych oraz 220 Nm momentu obrotowego. W zależności od wersji, jednostka konwencjonalna współpracuje z silnikiem elektrycznym o mocy 221 KM (napęd na przednie koła) lub dodatkowo z silnikiem na tylnej osi generującym 235 KM (wersja z układem 4×4).
Łączna moc systemowa wynosi odpowiednio 369 KM (FWD) lub 601 KM (4WD), a momenty 551 oraz 723 Nm. Sprint do setki trwa 8,8 sekundy dla słabszej wersji i niecałe 5 sekund dla mocniejszej odmiany.
Zasilanie motorów elektrycznych odbywa się z wykorzystaniem energii zgromadzonej w akumulatorze typu NMC, o pojemności nieco ponad 34 kWh. Przy takim zasobie, według deklaracji producenta, w trybie elektrycznym Fulwin T10 przejedzie prawie 300 kilometrów (napęd na przednie koła) lub 210 w przypadku odmiany z napędem na cztery koła.
Chiński SUV został wyposażony w możliwość szybkiego ładowania prądem stałym. Z pomiarów producenta wyszło, że uzupełnienie energii w akumulatorze od 30 do 80 procent zajmie nie więcej niż 18 minut.
Nowy SUV dostępny jest w konfiguracji 5- lub 6-osobowej, z bardzo bogatym seryjnym wyposażeniem.
Fulwin T10: w Chinach tanio, a w Europie?
Na rodzimym rynku model T10 kosztuje w podstawowej odmianie 189 900 yuanów (około 100 tysięcy złotych). Za tą kwotę dostaniemy auto z napędem na przednie koła i 5 miejscami (2+3). Nieco droższa jest wersja Luxury (199 900 yuanów/106 tys. zł), ale też wnętrze będzie w układzie 6-osobowym (2+2+2).
Najbardziej luksusowa specyfikacja Flagship kosztuje równowartość 122 tysięcy złotych (229 900 yuanów) i jako jedyne dostępna jest z napędem czterech kół.
Z punktu widzenia europejskiego (ale nie tylko) kierowcy, Fulwin T10 może być ciekawą opcją dla osób, które na krótkich dystansach chcą jeździć na prądzie, jednak od czasu do czasu potrzebują dużych zasięgów, niezakłóconych częstymi ładowaniami.
Jak zatem atrakcyjna cena nowego modelu koncernu Cherry mogłaby wyglądać w Europie? Zabawmy się w taką estymację, zaznaczając od razu, że może być ona obarczona dużym błędem.
Chińska cena katalogowa na poziomie około 100 tysięcy złotych, na Starym Kontynencie wzrosłaby do kwoty około… 250 tysięcy.
Fulwin T10: rywale na Starym Kontynencie
Jeśli pytacie skąd wzięła się taka cena, odpowiedź jest prosta: z analizy rynkowej konkurencji od europejskich koncernów.
W segmencie plug-inów T10 nie miałby zbyt wielu. Tak naprawdę to, co produkowane jest w Europie ma dużo gorsze parametry, a kosztuje dużo więcej niż Fulwin w Chinach.
W ostatnim czasie grupa Volkswagena zaprezentowała swój nowy układ hybrydy plug-in, oparty na akumulatorze o pojemności ponad 20 kWh. Oferuje go Skoda w modelach Superb oraz Kodiaq, a także sam Volkswagen choćby w popularnym Passacie. Tu jedna ważna uwaga: zarówno modele Skody, jak i Passat w trybie elektrycznym przejechać mogą maksymalnie 130 km.
Ciekawe propozycje ma również Mercedes. Układy stosowane w klasie C oraz E, pozwalają na pokonywanie w trybie zeroemisyjnym dystansów przekraczających 100 kilometrów. W przypadku aut niemieckiego producenta ceny przekraczają jednak kwotę 300 tysięcy złotych.
Równie drogie jest BMW serii 5, które dostępne jest w hybrydzie plug-in, z zasięgami rzędu 100 kilometrów. Kosztuje około 340 tysięcy złotych.
Fulwin T10: czekamy na dobrą cenę
Chiński koncern Cherry nie ukrywa swoich ambicji związanych ze światową ekspansją. To, że Fulwin T10 pojawi się w Europie jest niemal pewne, tak jak i fakt, że ten sam układ hybrydy plug-in dostaną też modele marek Omoda i Jaecoo (obie należą do Cherry).
A ile będzie kosztować na Starym Kontynencie? Jeśli uwzględnimy zaporowe cła nałożone na samochody z Chin, cena modelu T10 nie powinna przekraczać 160 tysięcy złotych. I takiej ceny sobie i wam, Czytelnikom naszego portalu życzę 😄