Przy okazji zmiany roku modelowego, Ford zmienił w Mustangu Mach-E akumulatory, poprawił osiągi, a przede wszystkim znacznie obniżył ceny. Teraz elektrycznego Forda można kupić już za 219 500 złotych, a to oznacza, że zeroemisyjny Mustang kwalifikuje się na dopłaty w programie „Mój elektryk”. W poprzednim roku modelowym było to niemożliwe.
Ford już w połowie ubiegłego roku zapowiadał, że zmieni technologię akumulatorów, dzięki czemu poprawią się parametry, a także będzie możliwa obniżka ceny elektrycznego Mustanga Mach-E. Patrząc na aktualne cenniki można dojść do wniosku, że korekta rzędu 60 tysięcy złotych nie wynika jedynie z użycia nowych baterii. W tym ruchu czuć również coraz większą finansową presję, jaką na europejskich producentów wywierają chińskie marki.
Scenariusz, który jeszcze niedawno wydawał się niemożliwy, dzisiaj realizuje się na naszych oczach. Chińscy producenci rozpoczęli europejską ofensywę, oferując modele o dobrych parametrach, dobrej jakości i niesamowicie niskich cenach. Taka konkurencja spowdowała, że marki ze Starego Kontynentu musiały również zareagować, co klienci odczuli w postaci bardzo dużych obniżek cen. A jeszcze niedawno wydawało się, że będzie już tylko drożej.
Ford Mustang Mach-E teraz z fosforem i bez kobaltu
Na sezon 2024 Mustang Mach-E dostał akumulatory litowo-żelazowo-fosforanowe (LFP), w miejsce stosowanych dotychczas pakietów niklowo-manganowo-kobaltowych (NMC). Te pierwsze zapewniają trochę większą gęstość upakowania energii, tak więc pojemność użyteczna wzrosła z 70 do 72,6 kWh.
To z kolei przełożyło się na nieco większe zasięgi, które dla odmian z napędem tylnych kół wzrosły z 440 do 470 km, zaś dla wersji 4×4 z 400 do 428 km.
Zastosowanie akumulatorów fosforanowych umożliwiło również zwiększenie mocy ładowania do 170 kW (ze 115 kW), co o ponad 30 procent skróci czas spędzony pod ładowarką. Co ważne – nowa technologia baterii jest mniej podatna na degradację, dzięki czemu można ją dużo częściej ładować do 100 procent pojemności, bez szkody dla trwałości.
Poprawa wydajności energetycznej akumulatorów pozwoliła także podwyższyć moc silnika w podstawowej odmianie. Teraz najsłabszy Mustang Mach-E dysponuje stadkiem 315 koni mechanicznych, a poprzednio tylko 269 KM.
Ford Mustang Mach-E teraz ma więcej użytecznych funkcji
W pakiecie tegorocznych poprawek znalazły się także istotne modyfikacje systemu SYNC4. Wybierając trasę w nawigacji i ustawiając cel na ładowarkę prądu stałego (DC), można aktywować funkcję podgrzania baterii aby przyspieszyć proces ładowania. Mocniejsza nagrzewnica (7 kW) teraz wydajniej będzie ogrzewała kabinę.
Zewnętrzne delikatne zmiany objęły między innymi koła. Elektryczny Mustang Mach-E w podstawowej konfiguracji wyposażony został w koła o średnicy 19 cali, w miejsce poprzednich 18-ek.
Ford wprowadził także zmiany w charakterystyce zawieszenia, tak by jazda była bardziej komfortowa.
Ford Mustang Mach-E teraz w lepszych – zdecydowanie! – cenach
Chińska konkurencja wymusiła na Fordzie znaczące obniżki cen. Choć oficjalnie związane one są z nowymi, tańszymi akumulatorami, tak naprawdę sytuacja rynkowa wymagała drastycznych korekt cenników.
Zanim jednak w salonach pojawią się egzemplarze z nowymi bateriami, Ford wyprzedaje Mustangi Mach-E z poprzedniego sezonu.
Cena podstawowej odmiany (75 kWh, RWD, 269 KM) została obniżona o 50 tysięcy złotych, przez co elektryczny Ford może być finansowany w ramach programu „Mój elektryk”. Teraz taki pojazd kosztuje 219 500 złotych, a przypomnę, że NFOŚiGW wyznaczył limit na kwotę 225 tysięcy złotych brutto.
Zastanawiająca jest różnica pomiędzy bazową odmianą, a specyfikacją Premium, również z napędem tylnych kół, ale z większym (98 kWh) akumulatorem. Bogatsza konfiguracja jest droższa aż o 60 tysięcy złotych i przyznam, że taka kwota daje dużo do myślenia.