Dość niespodziewanie, a przede wszystkim, po cichutku Lexus zmodernizował swojego pierwszego bateryjnego elektryka, czyli model UX 300e. W połowie ubiegłego roku zeroemisyjny Japończyk dostał większy akumulator, drobne poprawki mechaniczne oraz nowy system multimedialny. Przy okazji, w czasie modernizacji popełniono jednak jeden zasadniczy błąd.
Pierwszy bateryjny elektryk Lexusa powstał w wyniku najprostszej z możliwych transformacji modelu UX. Najmniejszy SUV w palecie dostał duży pakiet elektromobilności, który sprawił, że w 2019 roku japoński producent mógł pochwalić się zeroemisyjnym pojazdem w gamie.
O ile spalinowy (oraz hybrydowy) UX był dość popularnym modelem, w pewnym momencie zajmował nawet drugie miejsce w rankingu sprzedaży Lexusa, o tyle w pełni elektryczna odmiana – delikatnie mówiąc – nie zyskała specjalnej sympatii klientów polskich, a szerzej, nawet europejskich salonów.
Elektryczny Lexus dość późno, bo dopiero w 2021 roku, trafił do sprzedaży w Polsce. Dostępny był w jednej odmianie, z silnikiem o mocy 204 koni mechanicznych oraz akumulatorem mieszczącym nieco ponad 54 kWh energii. Teoretyczny zasięg modelu UX 300e wynosił około 300 kilometrów.
Co ciekawe, producent pewny jakości swojego auta, udzielał dość karkołomnej gwarancji na akumulator trakcyjny: 10 lat lub przebieg jednego miliona kilometrów? Jak sądzicie, który przypadek wystąpi wcześniej?
Pracując nad nową wersją elektrycznego UXa, japońscy inżynierowie popełnili jednak jeden błąd, który może zaważyć na wielkości sprzedaży zeroemisyjnego Lexusa w Europie. Jaki to błąd? Dowiecie się na końcu tego tekstu
Lexus UX 300e – wysoka cena, mało kilometrów
Sprzedaż UX 300e pierwszej odmiany trwała w Polsce nieco ponad rok, a przez ten czas na elektryka Lexusa zdecydowało się mniej niż 100 osób. Przyczyn takiego stanu rzeczy można upatrywać w dwóch aspektach.
Po pierwsze: marka premium oznaczała również cenę premium. W pierwszym okresie zeroemisyjny Lexus kosztował grubo ponad 200 tysięcy złotych, a przypomnijmy, iż jest to crossover segmentu C, więc niespecjalnie duże auto.
Druga kwestia to typ użytego łącza elektrycznego. Ponieważ UX 300e to globalny elektryk Lexusa do szybkiego ładowania przeznaczono gniazdo Chademo, stosowane głównie w Azji, mniej w Europie. Czy to problem?
Patrząc na mapę Europy i lokalizację ładowarek ze złączami Chademo wydaje się, że nie. Jednak aktualne trendy – i regulacje europejskie – powodują, że dla prądu stałego dominującym staje łącze CCS, a Chademo jest już w zaniku.
Inna sprawa, że dość mały zasięg jasno definiował przeznaczenie elektrycznego UX-a. W założeniu producenta miał to być samochód do miejskich podróży, ewentualnie do krótkich wypadów za miasto. W większości miały być one ładowane poprzez pokładową ładowarkę prądu zmiennego, więc niepopularna wtyczka Chademo nie powinna być problemem dla użytkowników.
Lexus UX 300e – więcej zasięgu, bo akumulator jest większy
Ubiegłoroczna modernizacja wniosła dużo świeżości do linii małego elektryka, a co najważniejsze nie jest to już jedyny zeroemisyjny pojazd w gamie Lexusa. W ofercie pojawił się również model RZ, ale to już zupełnie inna kategoria samochodów.
Podstawowa kwestia to powiększenie akumulatora. Teraz mieści on prawie 73 kWh energii co przekłada się na zdecydowanie większy zasięg. Tak duża bateria pozwala przejechać około 450 kilometrów, co sprawia, że elektryczny Lexus w końcu nadawać się będzie do dłuższych wyjazdów.
Inżynierowie nie dotykali silnika, który wciąż generuje moc 204 KM (moment obrotowy 300 Nm), a zatem niespecjalnie zmieniły się również parametry trakcyjne. Sprint do setki zajmie 7,5 sekundy, a maksymalna prędkość to 160 km/h.
Zużycie energii na dystansie 100 kilometrów wynosi około 17 kWh, co wydaje się wartością realną, zważywszy na fakt, że masa własna elektrycznego Lexusa to nieco ponad 1800 kilogramów.
Z innych zmian warto wymienić nową charakterystykę zawieszenia, która obejmuje sztywniejsze amortyzatory. Poprzez dodatkowe spawy zwiększono sztywność nadwozia, a korekty układu kierowniczego mają poprawić precyzję prowadzenia zeroemisyjnego UXa.
Nową wersję elektrycznego Lexusa poznamy po przeprojektowanej desce rozdzielczej, z powiększonymi ekranami systemu multimediów (przekątna nawet 12,3 cali), a także nawigacją z zasobami w chmurze, która aktualizowana jest na bieżąco.
Standardem jest bezprzewodowa synchronizacja ze smartfonami, zarówno tymi z Android Auto jak też i Car Play.
Lexus UX 300e – poprawiony pakiet bezpieczeństwa
Przy okazji modernizacji, elektryczny Lexus dostał uaktualnienie systemów bezpieczeństwa do poziomu Safety System 2.5+, który zawiera między innymi udoskonalony system wczesnego reagowania w razie wykrycia ryzyka zderzenia, z asystentem skrętu na skrzyżowaniu. Aktywny tempomat zyskał funkcję redukcji prędkości w zakręcie, by utrzymać optymalny – bezpieczny – tor jazdy.
Nowością jest również wyświetlacz przezierny HUD, dookólna kamera to z kolei już standard w klasie premium, podobnie jak podgrzewane fotele, czy też asystent głosowy, reagujący na komendę „Hey Lexus”. Dopełnieniem obrazu luksusu w Lexusie są klimatyzacja z systemem nawilżania wnętrza oraz tapicerka ze skóry naturalnej.
Lexus UX 300e – modernizacja z małym błędem
W całym tym dość, przyznajcie, interesującym koncepcie elektrycznego Lexusa, dostrzec można jedną małą, ale bardzo istotną rysę. Mimo sporego zaangażowania, japońscy inżynierowie przeoczyli (a może jednak nie?) coś takiego jak standard łącza szybkiego ładowania.
Podobnie jak poprzednik, także zmodernizowany UX 300e, dalej ładowany może być na szybkich ładowarkach prądu stałego, za pomocą łącza typu… Chademo. Tak, dobrze czytacie. Cha-de-MO
Na dodatek, maksymalne natężenie prądu stałego wynosi 125 A, co przekłada się na moc 50 kW. Jak na dzisiejsze możliwości innych producentów, ta liczba niespecjalnie zachwyca. Czas ładowania DC do 80 procent pojemności zajmuje zatem niebagatelne 80 minut. Słabo.
W czasach, kiedy Europa odgórnie stosuje gniazdo CCS, Japończycy z podziwu godnym uporem pozostali przy standardzie azjatyckim. Domyślam się, że zmiana łącza może być kosztowna, ale Chademo drastycznie zmniejsza szanse elektrycznego Lexusa na Starym Kontynencie.
Poprzednik nie zachwycił Europejczyków, którzy w 2022 roku kupili ledwie 1900 zeroemisyjnego UXa. Na całym kontynencie. Następca, mimo ewidentnie lepszych parametrach, przede wszystkim w kwestii zasięgu, może przegrać rywalizację z europejską, a na pewno chińską konkurencją.
Jedynym wytłumaczeniem takiej decyzji może być fakt, że szefostwo koncernu chciało wprowadzić zmodernizowanego UXa do sprzedaży na starej homologacji.
Bez względu na wszystko, nabywcy elektrycznego Lexusa dostaną kawał dobrego samochodu klasy premium, z akumulatorem, który obęty jest 10 letnią gwarancją, ale z limitem jednego miliona kilometrów. Producent gwarantuje, że w tym czasie pojemność akumulatora nie spadnie poniżej 85 % wyjściowej wartości.